Dawid i Goliat, czyli starotestamentowa opowieść o Armii Nowego Wzoru (dla tych, co umieją czytać między wierszami). Część 1
W czasach Goliata było jasne i oczywiste, że ciężki pancerz z brązu i włócznia z żelaznym grotem to podstawa siły żołnierza.
Strategiczny plan Filistynów polegał na rozbrojeniu Hebrajczyków poprzez zniszczenie ich ówczesnej wytwórczości metalurgicznej. Udało im się to w dużym stopniu (tak przynajmniej czytamy w Pierwszej Księdze Samuela) dzięki wyłapaniu i wysłaniu na wygnanie wszystkich rzemieślników zajmujących się nową technologią. To uniemożliwiło Hebrajczykom własną produkcję nowoczesnego uzbrojenia i uczyniło ich zależnymi od Filistynów w produkcji cywilnej, niezbędnej na przykład w rolnictwie. Zatem kluczem do potęgi Filistynów była ich potęga przemysłowa, która oczywiście dawała im poważną siłę ekonomiczną. Jest to charakterystyczny przykład kompleksu wojskowo-przemysłowego w czasach starożytnych.
Dwa główne rodzaje broni ofensywnej w tamtych czasach to ciężka włócznia żelazna, dobrze nadająca się do walki na krótkim dystansie, oraz lekka włócznia do rzucania. Obie bronie poruszane były siłą mięśni rzucającego. Namierzanie celu oraz sterowanie pociskiem brało się z połączenia dobrego oka i sprawnych rąk. Ograniczenia tych broni wynikały z ograniczeń sprawności ludzkiej.
W tamtych czasach wszystkie armie miały mniej więcej takie samo uzbrojenie i taki sam poziom wyszkolenia, jeśli chodzi o zasięg i celność. W zależności o tego, jak technicznie skonstruowana była broń, można było w niej dokonać zaledwie śladowych innowacji, nie licząc zwiększenia ciężaru włóczni. Nawet nowatorskie taktycznie działania były ograniczone charakterem broni. Jedyny sposób na to, by mieć przewagę nad przeciwnikiem, zasadzał się na defensywie związanej z poprawą szans wojownika na przeżycie ataku włócznią. Dlatego z czasem przewagę zaczęli zyskiwać ci, którzy mieli lepszą podstawę gospodarczą i kompleks przemysłowo-wojskowy i mogli zaopatrywać swoich wojowników w coraz lepsze pancerze, które coraz skuteczniej opierały się grotom włóczni.
Gdy Goliat wyruszał do walki, „na głowie miał hełm z brązu, ubrany zaś był w łuskowy pancerz z brązu o wadze pięciu tysięcy syklów. Miał również na nogach nagolenice z brązu oraz brązowy, zakrzywiony nóż w ręku. Drzewce włóczni jego było jak wał tkacki, a jej grot ważył sześćset syklów żelaza. Poprzedzał go też [giermek] niosący tarczę (Biblia Tysiąclecia, 1 Sm, 17,5–7).
Zadaniem Goliata i jego misją ofensywną było rzucić oszczepem i zaatakować włócznią. Jednak by przeżyć do tego momentu, musiał unieść co najmniej 70 kilogramów pancerza z brązu i tarczę tak wielką, że wymagała oddzielnego człowieka do zaniesienia jej na pole walki. Jedynym powodem zakładania i noszenia tak ciężkiej zbroi było to, że w ogóle była warunkiem wstępnym na do jakichkolwiek akcji ofensywnych; poza tym była tylko ciężarem, który utrudniał poruszanie się w trakcie walki.
Goliata obciążały zatem dwie fundamentalne słabości. Po pierwsze był to system uzbrojenia defensywnego, który co prawda chronił przed wrogiem, ale ograniczał ruchliwość. Zawodziła zatem mobilność. Duża waga pancerza oznaczała, że wojownik nie mógł poruszać się wystarczająco zwinnie i w wymaganym warunkami na polu walki tempie. Zwłaszcza podczas starcia z Dawidem w terenie pagórkowatym i nierównym .
Nie byłoby to problemem, gdyby jego wróg był również obciążony taką wagą. Obaj byliby wówczas tak samo upośledzeni w swojej bojowej mobilności. Tymczasem jedna ze stron dokonała przełomu w strategicznej i taktycznej ruchliwości i cała równowaga dramatycznie się załamała. Słabością Goliata było też to, że był wprawdzie bardzo dobrze chroniony swoim pancerzem z brązu, nie był jednak chroniony perfekcyjnie. Oczy, ten system obserwacji, orientacji i naprowadzania wojownika, nie było chronione. Wojownik musiał przecież coś widzieć.
W te nieduże punkty można było uderzyć. Jeśli Goliat, archetyp ciężkozbrojnego piechura, miał zostać pokonany, potrzeba było do tego bardziej ruchliwej platformy bojowej. Dodatkowo musiała ona dysponować bronią o wystarczającym zasięgu, by uderzyć Goliata spoza zasięgu działania jego własnej broni ofensywnej. Broń ta powinna mieć wystarczającą celność, by dało się wykorzystać słabości obrony Goliata, i wystarczającą siłę, by go obalić, zabić lub w inny sposób wyeliminować z walki.
Dawid nie był zawodowym wojownikiem, więc nie był obciążony utrwalonymi przekonaniami co do potrzebnego uzbrojenia, sztuki operacyjnej czy działania taktycznego ani też nie zainwestował w bardzo drogą broń jak Goliat. Nie miał też zobowiązań wobec swojej grupy społecznej, gdzie z określonym sposobem walki wiązałby się status społeczny, polityczny i powiązania z ówczesnym kompleksem przemysłowo-zbrojeniowym (o skutkach tego za chwilę).
To oznaczało, że mógł skorelować cel polityczny z planem działania bez z góry narzuconych map mentalnych. Miał na przykład wolność wyboru technologii i taktyki najlepszej do pokonania wroga. Początkowo dowodzący Hebrajczykami „Saul ubrał Dawida w swoją zbroję: włożył na jego głowę hełm z brązu i opiął go pancerzem. Przypiął też Dawid miecz na swą szatę i próbował chodzić, gdyż jeszcze nie nabrał wprawy. Po czym oświadczył Dawid Saulowi: Nie potrafię się w tym poruszać, gdyż nie nabrałem wprawy. I zdjął to Dawid z siebie. Wziął w ręce swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze strumienia, włożył je do torby pasterskiej, którą miał zamiast kieszeni, i z procą w ręce skierował się ku Filistynowi (1 Sm, 17,38–40).
Dawid był ruchliwy. Łatwo mógłby zostać zabity, gdyby wszedł w strefę rażenia Goliata. Ale Goliat – obciążony zbroją – poruszał się bardzo wolno. Nie mógł zatem ruszyć się do przodu wystarczająco szybko, by złapać Dawida w zasięg swojego rażenia.
To była więc nierówna walka. Właściwie gdy czytałem ją teraz, (przecinek) mając 45 lat i rozumiejąc prawidła sztuki wojennej, żal mi się zrobiło Goliata. Nie miał żadnych szans, a jego śmierć była kwestią czasu. Dawid był w pełni bezpieczny tak długo, jak potrafił zachować dyscyplinę taktyczną i podążać za swoim planem walki. W tak ustawionej walce tylko Goliat ponosił ryzyko.
Brak wyposażenia zgodnego z ówczesnymi wymogami sztuki wojennej uratował życie Dawidowi i dał wolność ludowi Izraela. Gdyby Dawid poszedł do walki, mając na sobie zbroję Saula, zapewne zostałby zabity.
Tymczasem Dawid stał się efektywną platformą bojową, bardzo mobilną, z systemem namierzania, celowania i wystrzeliwania pocisków na odległość. Bronią uderzeniową była proca, pociskami kamienie. To był radykalnie nowy system, który był lekki, ale zdolny do rażenia na duże odległości i celny. Jego główna zaleta polegała na małym wydatkowaniu energii mięśni człowieka poprzez zwiększenie ich mocy dzięki sile odśrodkowej wyrzutu procy.
Dawid rozkręcił procę nad głową, radykalnie zwiększając energię początkową pocisku i kompensując jego małą masę. Rewolucja na polu walki spowodowana pojawieniem się technologicznej innowacji w postaci procy była możliwa przede wszystkim dzięki gotowości na zmiany wśród ówczesnej kasty wojowników. Zabrakło tego po stronie Filistynów, którzy, funkcjonując wedle starych map mentalnych, czuli się dobrze i byli pewni siebie i swoich przekonań. Przecież skutecznie skonsolidowali stan posiadania na nabrzeżnych równinach, powstrzymali wcześniejszą ofensywę Hebrajczyków pod wodzą Saula i teraz byli w środku własnej kontrofensywy w kierunku upragnionego środka całej krainy.
Tu pojawia się bardzo ważna sprawa, nie mniej może ważna, jeśli chodzi o dokonywanie rewolucji w sprawach wojskowych, niż samo pokonanie Goliata. Dotychczasowy wysiłek zbrojny oparty był na paradygmacie coraz cięższego i droższego uzbrojenia. Jako taki był atrakcyjny społecznie i gospodarczo dla określonej grupy społecznej. Metalurgia była ówczesnym high-tekiem i dobrze współgrała z potęgą handlową Filistynów na wschodnim Morzu Śródziemnym. Dawała sprawstwo polityczne ówczesnym technologom, inżynierom i wytwórcom oraz liderom wojskowym i politycznym z nimi sprzymierzonym.
Izraelici byli zmuszeni do obrony, a siły Saula wycofywały się przed atakującymi. Dlaczego teraz nagle dokonywać zmiany paradygmatu pola walki? Wielka ofensywa Filistynów doprowadziła do wewnętrznego kryzysu zaufania w dowództwie Hebrajczyków. Pod presją wroga część dowódców usztywniła się w dowodzeniu, kurczowo trzymając się starych doktryn i zwiększając dodatkowo swoją zależność od już przebrzmiałych rozwiązań. Saul był inny. Zobaczywszy, co uczynił Dawid z Goliatem, zaakceptował wprowadzenie nowej technologii i doktryny działań w wojnie z Filistynami, mimo że to istotnie podważało autorytet jego własnego „starego” wojska oraz podmywało intelektualne i społeczne podstawy jego „starej” armii.
Co więcej, taka rewolucja wydawała się nawet na pierwszy rzut oka regresem. Słabe wyposażenie mobilnych procarzy kosztowało grosze. Ponadto do walki prowadzonej przez nowych wojowników Dawida mogli stawać ludzie spoza warstw społecznych, które dotychczas zajmowały się wojaczką. Doprowadziło to do radykalnego i aż niewiarygodnego uproszczenia doktryny bojowej. Jednakże władca Hebrajczyków Saul był zdolny do zaakceptowania takiego przełomu i dzięki temu pokonał Filistynów w wojnie.
Ale tu sprawy zaczynają się komplikować. Starotestamentowa opowieść ma dwie części: bardziej znaną o pokonaniu Goliata i mniej znaną, dotyczącą sprawy między Saulem a Dawidem, między „starym” a „nowym”. Znamienne jest również to, że Saul chciał zjeść ciastko i mieć ciastko.
Miał co prawda na tyle elastyczny umysł, by zaakceptować, że sposobem na zwycięstwo w wojnie jest walka w stylu Dawida i jego ludzi, ale gdy pokonano wroga, Saul chciał powrotu do starego sposobu funkcjonowania. Sposób ten gwarantował dawnej kaście właściwy status społeczny, władzę polityczną i udziały w kompleksie przemysłowo-zbrojeniowym, skoncentrowanym właśnie na starym sposobie wojowania.
W rezultacie doszło do konfliktu pomiędzy tradycyjnymi siłami Saula a nowymi, lekkimi i ruchliwymi jednostkami Dawida, które potwierdziły zresztą swoją przewagę.
Dawid i jego ludzie wygrali.