Jak poprawić polską demografię. Sześć konkretnych propozycji

W pierwszej części niniejszego tekstu zostało omówione znaczenie demografii jako czynnika siły w geopolityce. Druga część została poświęcona na szczegółowe omówienie Strategii Demograficznej 2040, która jest odpowiedzią na wyzwania demograficzne (lub nazywając rzeczy po imieniu: katastrofę demograficzną[1]), z jakimi mierzy się nasz kraj. Odpowiedzią, dodajmy, w znacznym stopniu niesatysfakcjonującą, gdyż brakuje w niej konkretów. Wobec tego w tym miejscu zostaną zaprezentowane szczegółowe rozwiązania, które mogą wpłynąć na poprawę naszej sytuacji demograficznej.


[1] Polska zajmuje 214. miejsce wśród 227 terytoriów na świecie pod względem współczynnika dzietności, https://www.cia.gov/the-world-factbook/field/total-fertility-rate/country-comparison [dostęp 25.10.2022].

(Fot. Łukasz Pietrzak, na podstawie danych GUS)

Zanim przejdę do prezentacji konkretnych propozycji, winienem poczynić kilka ważnych zastrzeżeń.

 

  • Demografia jest tematyką złożoną

Wpływ na podejmowanie decyzji o powiększeniu rodziny ma mnóstwo czynników – wiek i stan zdrowia przyszłych rodziców, relacje z partnerem, sytuacja materialna, uwarunkowania kulturowe, dostępność infrastruktury służącej rodzinom, pomoc socjalna ze strony państwa i wiele innych. Żaden z tych czynników sam w sobie nie jest rozstrzygający, a decyzja o powiększeniu rodziny jest raczej wypadkową ich wszystkich. Dlatego nie należy oczekiwać, że którakolwiek z niżej przedstawionych inicjatyw będzie magicznym rozwiązaniem, które poprawi naszą sytuację. Należy je raczej postrzegać jako usunięcie kolejnych przeszkód utrudniających podjęcie decyzji „na tak”.

 

  • Nie wszystko da się zmienić

Jeśli mógłbym zmienić tylko jedną jedyną rzecz w celu poprawy polskiej demografii, to sprawiłbym, aby mężczyźni zdecydowanie bardziej angażowali się w pomoc partnerkom w wychowywaniu dzieci i w opiece nad nimi. Tego jednak nie da się zadekretować. Podobnie nie da się zmianami w prawie zaordynować, by kobieta mogła w odpowiedniej chwili w życiu znaleźć właściwego partnera. Dlatego w poniższych propozycjach skupiam się na tym, co jest wykonalne w ramach polityki publicznej.

 

  • Propozycje nieoczywiste

To nie będzie kolejny tekst, w którym będzie napisane, jak ważne dla poprawy polskiej demografii są przedszkola i żłobki. Owszem, są one niezwykle ważne. Co do tego od dłuższego czasu panuje w Polsce konsens. W tym miejscu chodzi o to, aby przedstawić propozycje nieoczywiste, aby odważnie wprowadzać do dyskusji nowe idee, a nie czekać na to, aż zrobi to jakieś inne państwo, i dopiero wtedy przenosić je na własny grunt.

 

  • Wartości konkretnych parametrów są do dyskusji

Czasem w poniższych propozycjach podane są konkretne parametry – dwa dni, proporcje 90% do 10%. Nie chodzi o to, by się fiksować na tych konkretnych wartościach – one mogą się zmienić w chwili uruchomienia danego programu. Chodzi tu bardziej o przedstawienie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy danym rozwiązaniem a jego wpływem na decyzje prokreacyjne rodziców.

 

  • To nie wszystko, co da się zrobić

Niniejszy tekst zawiera opisy sześciu konkretnych propozycji. To oczywiście nie znaczy, że w tych kilku punktach ma się znaleźć rozwiązanie wszystkich problemów związanych z polską demografią. Na razie jest ich sześć, w przyszłości można przedstawiać kolejne.

 

Teraz bez dalszego przedłużania przedstawmy sześć propozycji:

1.     Darmowa opieka niani przez dwa dni w miesiącu

2.     Program Mieszkanie++

3.     Uniwersalna opieka dla kobiet w ciąży

4.     Kryterium płciowe przy imigracji

5.     Niższy podatek dochodowy za każde urodzone dziecko

6.     Szybkie randki na terenach wiejskich

 

1. Darmowa opieka niani przez dwa dni w miesiącu

Podejmując decyzję o powiększeniu rodziny (nieważne czy po raz pierwszy, czy kolejny), przyszli rodzice muszą zaakceptować fakt, że ich życie się zmieni. Małe dzieci wymagają opieki przez całą dobę, niewyspanie staje się normą, kobiety w trakcie ciąży rezygnują z alkoholu, znacznie ograniczone stają się imprezy, podróże i inne przyjemności życia codziennego, takie jak wyjście do restauracji, kina czy na randkę. To wszystko może przytłaczać i nie ma co się dziwić, że często młodzi rodzice opóźniają decyzję o pierwszym dziecku – a jeśli pierwsze urodzi się później, to wtedy mniej czasu zostaje na kolejne, czego efektem jest niższy współczynnik dzietności w populacji.

 

Często rodzice opiekujący się dziećmi korzystają z pomocy dziadków i innych członków rodziny, jednak ze zrozumiałych względów nie dla wszystkich jest ona dostępna. Dziadkowie czasem nie żyją, czasem mieszkają daleko, a czasem nie ma się z nimi dobrych relacji.

 

 

W naszej propozycji chodzi o to, aby każdy rodzic miał prawo do darmowej opieki niani przez dwa dni w miesiącu do czasu osiągnięcia przez dziecko określonego wieku (np. siedmiu lat). Opieka nad dziećmi odbywałaby się w dotychczas funkcjonujących miejscach opieki –przedszkolach czy żłobkach. Obiekty te mogłyby również funkcjonować w trybie 24-godzinnym, dostosowując się w ten sposób do potrzeb rodziców. Zgłaszanie dziecka do opieki w danym dniu odbywałoby się za pośrednictwem strony internetowej lub telefonicznie.

(Fot. pexels.com)

Taki program można by początkowo uruchomić w formie pilotażu, a następnie rozszerzać go w miarę rosnącego zainteresowania. Ważne tutaj jest, że powód oddelegowania dziecka do opieki nie miałby znaczenia. Mogłaby to być chęć załatwienia czegoś „na mieście”, wyjścia do znajomych lub po prostu odpoczęcia. Każdy powód, aby odciążyć rodziców bez kłopotliwego proszenia się przez nich o pomoc ze strony powiedzmy dziadków, byłby dobry. Nawet bardzo przyziemne powody, takie jak wyjście na randkę czy drinka byłyby okej, gdyż rodzice zyskiwaliby chwilę oddechu, a ich wyjście zaowocowałoby być może za jakiś czas pojawieniem się kolejnego członka rodziny.

 

2. Program Mieszkanie++

Większość badań demograficznych podkreśla znaczenie mieszkania przy podejmowaniu decyzji prokreacyjnych. Trudno się temu dziwić. Tymczasem media od dawna informują o niedoborze mieszkań w Polsce rzędu 1,5 – 2 mln lokali [1].

 

Szybkie rozwiązanie tego problemu zdaje się sprawą kluczową. Niestety podejmowane dotychczas próby –w postaci programów Mieszkanie dla Młodych czy Mieszkanie Plus – okazały się porażkami [2]. Co prawda deweloperzy co roku oddają do użytku ponad 200 tysięcy mieszkań, ale nawet w takim tempie jeszcze wiele lat zajmie nam osiągnięcie pod tym względem oczekiwanych wskaźników. Problem występuje zwłaszcza w miastach, gdzie deweloperzy borykają się z kłopotami, takimi jak małe działki pod zabudowę, brak planów zagospodarowania przestrzennego czy brak niezbędnej infrastruktury (drogi, przyłącza energetyczne, komunikacja publiczna). Te trudności przekładają się na mniejszą liczbę mieszkań oddawanych co roku. Również działalność zagranicznych funduszy inwestycyjnych zwiększa skalę problemu dla rodzin chcących mieć swoje własne „M”, gdyż winduje cenę za każdy lokal.

Rozwiązaniem wielu z tych problemów dla rodzin [3] może być program Mieszkanie++ [4]. Można o nim myśleć w kategoriach specjalnych stref mieszkaniowych (SSM).

 

Główne założenia tego programu:

1.     W pobliżu kilkunastu do kilkudziesięciu największych miast samorządy wyznaczają SSM.

2.     Strefy mają kształt koła o promieniu jednego, dwóch lub trzech kilometrów (w zależności od wielkości miasta).

3.     W środku strefy powstaje stacja kolejowa połączona z centrum pobliskiego miasta.

4.     W całej strefie samorządy wyznaczają plany zagospodarowania przestrzennego oraz zajmują się uzbrojeniem terenu (przyłącza energetyczne, kanalizacja, drogi itd.).

5.     Dotychczasowi właściciele pól, na których znajdują się SSM, mają 10 lat na:

a.     wybudowanie budynków mieszkalnych według planu,

b.     sprzedaż działek deweloperom czy inwestorom, którzy się tym zajmą.

Jeśli w tym czasie nie wybudują bloków według planu, ich działki zostaną wykupione przez państwo po określonej cenie.

6.     Samorządy zapewniają komunikację kolejową między SSM a pobliskim miastem (częstotliwość odjazdów – co około 15 minut).

7.     Prawo wykupienia mieszkania w SSM będą posiadać jedynie obywatele, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat nie posiadali na własność innego mieszkania.

8.     W SSM obowiązuje zakaz wynajmowania mieszkań.

9.     Po okresie 50 lat zniesione zostają wszystkie ograniczenia w działaniu SSM.

 


[1] https://www.money.pl/gospodarka/w-polsce-brakuje-2-mln-mieszkan-problem-scisku-sie-poglebi-6823875390290784a.html [dostęp 31.10.2022]
[2] https://www.rmf24.pl/polityka/news-prezes-pis-mieszkanie-plus-niestety-nie-wyszlo,nId,6365739 [dostęp 26.10.2022]
[3] Skupiamy się na rodzinach, gdyż badania pokazują, że to głównie w rodzinach rodzą się dzieci.
[4] W świecie IT oznaczenie „++” (dwa plusy znajdujące się obok siebie) oznacza zwiększenie wartości danej zmiennej o jeden lub kolejną wersję danego rozwiązania. Na tej zasadzie język programowania C++ był następną wersją języka C, natomiast język C# (czyt. C-sharp) był kontynuacją C++. Zobacz: https://pl.wikipedia.org/wiki/C_Sharp#Nazwa [dostęp 26.10.2022].
(Fot: pixabay.com)

Powyższe założenia programu Mieszkanie++ mają oddziaływać zarówno na stronę popytową, jak i podażową w taki sposób, aby jak najszybciej wybudować brakującą liczbę mieszkań w Polsce.

 

Wyznaczenie dużej strefy z ustanowionymi planami zagospodarowania przestrzennego (o promieniu 1 km, 2 km lub 3 km) powodowałoby, że dostępnych byłoby dużo działek do budowy mieszkań. Z prawa podaży i popytu wynika, że dużo mieszkań oznacza niższe ceny. Z kolei ograniczając możliwość nabywania tam mieszkań tylko do obywateli, którzy nie mają innego mieszkania, ograniczalibyśmy popyt do najbardziej potrzebujących, którzy nie musieliby konkurować o mieszkania z inwestorami, bogatymi obcokrajowcami, funduszami inwestycyjnymi lub z podmiotami mającymi w ofercie wynajem krótkoterminowy. Wszystkie te czynniki sprzyjałyby obniżaniu ceny za każde mieszkanie. Niemniej jednak deweloperzy wciąż byliby zainteresowani ich budową, gdyż:

 

a)     wciąż byłby na nie duży popyt (patrz luka mieszkaniowa w Polsce),

b)    nie występowałby tu główny problem z ich budową, czyli brak planów zagospodarowania przestrzennego.

 

Warto nadmienić, że budowę mieszkań mogliby prowadzić również mniejsi inwestorzy. Miejsca byłoby dużo, a ograniczenie czasowe (10 lat) na tyle długie, że inwestycja byłaby możliwa do realizacji. Wspomniany limit 10 lat na wybudowanie (a właściwie: złożenie wniosku o pozwolenie na budowę) służyłby temu, aby rzeczywiście powstawały tam mieszkania i aby nie było tak, że dotychczasowi właściciele jedynie czekają na wzrost wartości swojej ziemi. Odległy w czasie moment wywłaszczenia (10 lat) ograniczyłby ewentualne protesty i niezadowolenie właścicieli (które widać obecnie w wypadku inwestycji w Centralny Port Komunikacyjny). Z kolei w tym czasie deweloperzy chętnie składaliby propozycje wykupienia stosownych działek za odpowiednią cenę i brali na siebie obowiązek wybudowania bloków mieszkalnych. Okres 10 lat służyłby również temu, by nagle w tym samym momencie nie powstał olbrzymi plac budowy, który niewątpliwie spowodowałby wzrost cen materiałów budowlanych i kosztów osobowych.

 

Wskazane wyżej obszary:

·       o promieniu 1 km – powierzchnia ok. 3 km2

·       o promieniu 2 km – powierzchnia ok. 12 km2

·       o promieniu 3 km – powierzchnia ok. 28 km2

mogą nie wydawać się znaczące. Warto sobie jednak uświadomić, że ten ostatni stanowiłby około dwóch trzecich powierzchni obecnej dzielnicy Ursynów (powierzchnia 43 km2), nazywanej niekiedy „sypialnią Warszawy”. Gdyby nowa SSM miała porównywalną gęstość zaludnienia, to znalazłoby się w niej miejsce dla 100 tysięcy nowych mieszkańców. Oczywiście tak duże strefy dotyczyłyby wyłącznie największych miast.

 

Powyższe rozwiązanie uwzględnia zabudowę wielopiętrową (bloki). Jest to ze względu na czas i koszty potrzebne do nadgonienia naszych zaległości pod względem powierzchni mieszkaniowej. Oczywiście lepiej byłoby, aby ta sama liczba osób zamieszkiwała domki jednorodzinne (ze względu na większą dostępną przestrzeń), ale to wymaga więcej czasu i pieniędzy. W pierwszej kolejności należy rozwiązać najważniejszy problem – niedostatecznej liczby mieszkań – a dopiero później poprawiać ich jakość. Oczywiście poza wprowadzeniem SSM nic by się nie zmieniło, więc jeśli ktoś chciałby zamieszkać w domu jednorodzinnym i byłoby go na to stać – nic nie stałoby na przeszkodzie.

 

Stacja kolejowa znajdująca się centralnie w strefie zapewniałaby odpowiednie skomunikowanie z pobliskim miastem. Nawet w wypadku dużych miast czas przejazdu byłby niewielki, bo odległość nie miałaby tak istotnego znaczenia. Mogą to potwierdzić tysiące osób dojeżdżających każdego dnia z Ursynowa do pracy w centrum stolicy. Krótko mówiąc, liczy się czas, nie odległość. Dzięki planom zagospodarowania przestrzennego miałoby się pewność, że w pobliżu znajdzie się niezbędna infrastruktura towarzysząca, np. parkingi.

 

 

Projekt Mieszkanie++ może wydawać się zagmatwany, ale w gruncie rzeczy z powodzeniem funkcjonuje już od dawna. Wzdłuż trasy kolejowej Warszawa – Skierniewice znajdują się liczne miejscowości (Piastów, Pruszków, Brwinów, Milanówek, Grodzisk Mazowiecki, Żyrardów), którym kolej zapewnia dogodne skomunikowanie ze stolicą. Każdego dnia dojeżdżają w ten sposób do pracy tysiące osób. Dla wielu osób nie ma znaczenia, czy mieszkają w samym mieście czy poza nim, jeśli dojazd zajmuje tyle samo czasu.

 

Stacje kolejowe wzdłuż trasy kolejowej Warszawa–Skierniewice (fot. http://mapa.plk-sa.pl/)

3. Uniwersalna opieka dla kobiet w ciąży

Informacja o zajściu w ciążę nie zawsze należy do najprzyjemniejszych. Ciąża wiąże się ze znacznym wysiłkiem, czasem komplikacjami zdrowotnymi, życie matki ulega bardzo istotnej zmianie, pojawia się wiele pytań dotyczących przyszłości, relacji z partnerem, warunków życia oraz reakcji otoczenia. Należy też jasno powiedzieć, że ciąża nie zawsze jest planowana. Wobec tego część kobiet może żałować zajścia w ciążę, a odpowiedzi na pytanie: „A co, jeśli zostanę sama?” może obawiać się większość z nich. Czasem też kobieta po prostu nie chce się zajmować swoim dzieckiem.

 

Aby pomóc kobietom w takiej sytuacji, należy zorganizować ośrodki dla kobiet w ciąży. Tam kobieta mogłaby spędzić okres ciąży, nie ponosząc żadnych kosztów. Na miejscu miałaby zagwarantowane zakwaterowanie i wyżywienie oraz dostęp do opieki lekarza. Co ważne, przyjęcie do ośrodka odbywałoby się w sposób anonimowy [1] i nie pozostawiałoby śladu w dokumentach. Po urodzeniu dziecko trafiałoby do adopcji, a jego matka mogłaby powrócić do swojego normalnego życia; o tym, że była w ciąży, nikt by się nie dowiedział.

 

Owszem, ośrodki dla kobiet w ciąży już obecnie funkcjonują, jednak przyjęcie do takiego ośrodka wiąże się z problematyczną biurokracją. Nie są też one anonimowe ani ukierunkowane na przekazanie nowo narodzonego dziecka do adopcji. A właśnie takie dzieci mają na nią największą szansę, zwłaszcza w sytuacji, gdy o „pojawieniu się” dziecka będzie wiadomo z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem [2]. Należy też przypomnieć, że zgodnie z polskim prawem pozostawienie urodzonego dziecka w szpitalu lub w oknie życia jest całkowicie legalne.

 

Skala działalności opisanych ośrodków może być niewielka, natomiast ważne, aby dawały one każdej kobiecie pewność, że w wypadku zajścia w ciążę „da radę”. Że nie będzie na nią wywierana żadna presja społeczna i fakt bycia w ciąży będzie ona mogła zachować w tajemnicy. Również jej sytuacja finansowa nie będzie miała znaczenia, gdyż ośrodki będą darmowe. Odbywałyby się w nich także zajęcia animacyjne oraz kursy edukacyjne w miarę zainteresowania.

 

4. Kryterium płciowe przy imigracji

Z demograficznego punktu widzenia kobieta jest więcej warta niż mężczyzna. Najlepiej widać to na przykładzie migracji. W wypadku pojawienia się na danym terytorium nowej kobiety[3] liczba ludności może się zwiększyć, gdyż to kobiety rodzą dzieci. W wypadku pojawienia się jedynie mężczyzny liczba ludności zasadniczo nie ulegnie zmianie, gdyż jego partnerka już wcześniej znajdowała się na danym obszarze i mogłaby się związać z kimś innym, kto już tam mieszkał. Również liczba dzieci, które kobieta może urodzić w swoim życiu, jest znacznie ograniczona. Dlatego w celu poprawy demografii należy zabiegać właśnie o kobiety.

 

Z kolei z punktu widzenia rynku pracy to mężczyźni są czasem preferowani: mogą pracować ciężej, podejmują się pracy w bardziej niebezpiecznych warunkach, chętniej zgadzają się na pracę w nadliczbowym wymiarze, chętniej podejmują ryzyko związane z przeprowadzką w nowe miejsce, a także nie muszą robić długiej przerwy w pracy, gdy spodziewają się potomstwa. Dlatego to oni często są preferowani przez firmy zajmujące się pośrednictwem pracy.

 

W celu poprawy polskiej demografii należałoby rozstrzygnąć ten konflikt interesów na rzecz kobiet imigrantek.


[1] Weryfikowane byłoby jedynie obywatelstwo kobiety.
[2] Przewiduje się również sytuację, w której kobieta po urodzeniu dziecka nie będzie chciała oddać go do adopcji. W takiej sytuacji oczywiście będzie mogła je zachować, jednak będzie zobowiązana do opłacenia kosztów pobytu w ośrodku (w ratach). To zabezpieczenie, na wypadek gdyby ludzie chcieli traktować ośrodki jak darmowe hotele.
[3] W wieku rozrodczym lub młodszej.
(Fot. pexels.com)

Należy wprowadzić kryterium płciowe w stosunku 90% kobiet do 10% mężczyzn dla imigracji z określonych kierunków. Powyższy pomysł zasługuje na szczególną uwagę, gdyż w praktyce nie oznacza on żadnych dodatkowych kosztów dla państwa. Wystarczy jedynie podjąć odpowiednią decyzję administracyjną.

 

 

Z oczywistych względów nie dotyczyłby on Ukrainy oraz wybranych krajów ze wschodu – jak Białoruś czy Mołdawia. Natomiast należałoby go zdecydowanie wprowadzić w wypadku imigracji z kierunków takich jak Indie, Wietnam, Filipiny czy Chiny. Mówiąc obrazowo – nie ma żadnego powodu, by jedzenie w Uber Eats dostarczał Uzbek, a nie Uzbeczka. Polska demografia jedynie na tym skorzysta, gdy z czasem te imigrantki zaczną tutaj zakładać rodziny. Dodatkowo można je zachęcać do przyjazdu, proponując darmowe kursy językowe na miejscu.

 

5. Niższy podatek dochodowy za każde urodzone dziecko

Obserwowany od dziesięcioleci spadek dzietności na świecie jest efektem dostosowywania się ludzi do panujących warunków życia. W czasach wysokiej śmiertelności wśród niemowląt ludzie musieli mieć dużo dzieci, aby przynajmniej część z nich osiągnęła dorosłość. Zanim nastąpiła urbanizacja, większość ludzi mieszkała na wsi i zajmowała się pracą na roli. W takich warunkach każde kolejne dziecko stanowiło zysk dla rodziny, gdyż było traktowane jako dodatkowe darmowe ręce do pracy.

 

 

Ludziom opłacało się mieć dzieci.

W obecnych czasach, gdy większość ludzi mieszka w miastach, ta sytuacja się odwróciła. Posiadanie dziecka jest kłopotem, a przynajmniej wyzwaniem. Pierwszym problemem jest samo miejsce: w miastach jest go mało. Duża liczba osób zamieszkująca mały obszar automatycznie powoduje, że cena określonej powierzchni znacznie rośnie. Ma to odzwierciedlenie w wysokich cenach nieruchomości w miastach. W takich warunkach ludzie muszą się zadowolić mniejszą powierzchnią, niż by chcieli. A gdy pojawia się dziecko, to ta przestrzeń na osobę jeszcze bardziej się zmniejsza. Wychowywanie jednego dziecka w trzypokojowym mieszkaniu może nie być wielkim problemem – wychowywanie czworga już nim zdecydowanie będzie. Nawet ludzie, którzy chcą mieć duże rodziny, muszą najpierw zadbać o niezbędną przestrzeń (która, jak wcześniej zauważyliśmy, jest droga) a to zajmuje czas i energię, niekiedy jest wręcz niewykonalne. Do takich warunków życia w mieście muszą się dostosować jego mieszkańcy.

 

 

Ludziom nie opłaca się mieć dzieci.

Ten nieco długi wstęp jest niezbędny, by zrozumieć, na czym ostatecznie miałoby polegać rozwiązanie problemów demograficznych:

 

 

Gdy ludziom znów będzie się opłacało mieć dzieci – będą je mieli.

Pod tym względem rację miał Karol Marks, kiedy wskazywał na determinizm ekonomiczny, że „byt kształtuje świadomość”.

 

Aby poprawić współczynnik dzietności w Polsce, należy wytworzyć w ludziach poczucie, że posiadanie dzieci im się opłaca. Skutecznym przykładem takiego działania jest program 500+, w ramach którego otrzymuje się pieniądze na każde wychowywane dziecko.

 

Prawidłowo działa tu mechanizm warunkujący, gdyż gratyfikacja (otrzymanie pieniędzy) następuje od razu po wspieranym zachowaniu (urodzenie dziecka). Natomiast nieskutecznym przykładem warunkowania będzie konstrukcja ulg podatkowych na dziecko, gdyż ich efekt rodziny odczują dopiero po roku, przy okazji corocznego rozliczenia z PIT. Gratyfikacja jest tak oddalona w czasie od wspieranego zachowania, że warunkowanie jest niemożliwe do wytworzenia. Dlatego należy to zmienić.

 

Należy więc zmienić konstrukcję ulg podatkowych w taki sposób, aby zaliczka na podatek dochodowy była obniżana już w chwili urodzenia dziecka. W praktyce oznaczałoby to, że od momentu urodzenia nowego potomka ludzie zarabialiby więcej. Obniżanie o dwa punkty procentowe wysokości podatku dochodowego za każde urodzone dziecko oznaczałoby, że osoby w pierwszym progu podatkowym (12%) po urodzeniu sześciorga dzieci nie płaciłyby podatku dochodowego wcale.

 

Oczywiście trzeba pamiętać, że (zwłaszcza) kobiety wychowujące kilkoro dzieci często nie pracują zawodowo. Dlatego powyższe zwolnienie z podatku powinno mieć wbudowany mechanizm umożliwiający przeniesienia go w danym roku na pracującego partnera.

 

Przeciętne wynagrodzenie w pierwszym kwartale 2022 roku wyniosło w Polsce 6 235,22 zł [1]. W takiej sytuacji urodzenie dziecka oznaczałoby miesięczne zwiększenie wynagrodzenia o ok. 100 zł. Należy też zauważyć, że nowa konstrukcja podatku dochodowego zachęcałaby do posiadania większej liczby dzieci osoby lepiej zarabiające, a więc te, które najbardziej obecnie stać na posiadanie licznego potomstwa.

 

6. Szybkie randki na terenach wiejskich

W Polsce występuje obecnie problem dysproporcji płci pod względem terytorialnym [2]. W miastach występuje nadreprezentacja kobiet, natomiast na wsiach jest zdecydowanie więcej młodych mężczyzn. Programy typu „Rolnik szuka żony” nie wzięły się znikąd. Problem jest znany od dawna, ale poza rytualnym stwierdzeniem faktu wciąż nie zaproponowano rozwiązania. Warto jednak próbować, a taką próbą może być organizacja szybkich randek na terenach wiejskich.

 

 

 

 

 

 

Szybkie randki (ang. speed dating) to rodzaj spotkań, podczas których zachęca się ludzi do poznania wielu nowych osób w kilka minut. Uczestnicy szybkiej randki odbywają rodzaj krótkiego spotkania. Po trzech do ośmiu minut organizator daje znak dzwonkiem, sygnalizując uczestnikom, by szli dalej, na następną randkę. Po zakończeniu wszystkich spotkań uczestnicy oddają listę osób, z którymi chcieliby nawiązać bliższy kontakt. Jeśli okaże się, że para uczestników wskazała na siebie nawzajem, następuje wymiana kontaktów.

 

(Fot. unsplash.com)

Szybkie randki funkcjonują od kilkunastu lat i cieszą się powodzeniem, są jednak organizowane głównie w dużych ośrodkach miejskich. Tutaj chodziłoby o organizowanie ich na terenach wiejskich, być może również z zapewnieniem transportu z pobliskiego miasta na wieś, tak aby mężczyźni i kobiety rozdzieleni geograficznie mieli szansę się poznać. W praktyce sprowadzałoby się to do stworzenia systemu dopłat lub dotacji dla firm prowadzących taką działalność na terenach wiejskich.

 

Koszty takiego programu byłyby niewielkie w porównaniu do kosztów innych działań pronatalistycznych podejmowanych przez państwo. Nie chodzi o to, by państwo wyręczało ludzi chcących się poznać, ale aby ułatwiło takie poznanie tam, gdzie występuje systemowa nierównowaga. Autor tego tekstu uważa, że jest w Polsce bardzo duża grupa Ukrainek, które chętnie poznałyby mężczyzn ze wsi, gdyby tylko miały taką możliwość. Organizując szybkie randki na terenach wiejskich (z dojazdem), dawalibyśmy im taką możliwość. Spotkania można by było również wykorzystać w celu promocji usług branży wellness, takich jak fryzjer, barber, kosmetyczka, trener personalny czy dietetyk.

 

Jak zostało już wcześniej powiedziane, nasze propozycje nie stanowią zamkniętego ani kompletnego zestawu zmian, które można by wprowadzić w celu poprawy polskiej demografii. W przeciwieństwie do przewodniczącej Rządowej Rady Ludnościowej prof. Józefiny Hrynkiewicz [1] autor niniejszych propozycji uważa, że możemy wpływać na naszą sytuację demograficzną. I dlatego należy ją zmienić na lepszą.

 

Autor tekstu pragnie podziękować Adrianowi Przybyłkowi za nieocenioną pomoc w przygotowaniu powyższych propozycji.

Materiały do pobrania
pdf
Jak poprawić polską demografię. Sześć konkretnych propozycji
Autor Szymon Kornijczuk
Specjalista ds. marketingu internetowego, początkujący przedsiębiorca, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, pro-lifer. Autor programu podróżniczego „W klapkach przez światˮ (wszystkich czterech odcinków). Anonimowo recenzuje książki w Internecie. Lubi na skuterze zwiedzać Azję Południowo-Wschodnią. Interesuje się psychologią ewolucyjną.
Twoje dane osobowe zostaną użyte do obsługi twojej wizyty na naszej stronie, zarządzania dostępem do twojego konta i do innych celów, o których mówi nasza Polityką Prywatności.